Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

To mówiąc, zawołał na furmana:
— Ruszaj!
I konie od ganku pokłusowały, a pułkownik mu się jeszcze śmiejąc ukłonił: — Do zobaczenia....
Radzie téj był posłuszny Robert, bo zaledwie dojechawszy do domu, zawiesił Ady pierścionek razem z medalikiem, który miał po matce, a który go nigdy nie opuszczał.... Powrot do domu — uspokoił go nieco. Czuł się mężnym, zbrojnym przeciwko wszystkiemu co go mogło czekać — był szczęśliwszy nad wyraz wszelki — dopiął tego o czém nawet wczoraj jeszcze nie śmiał marzyć....
Stało się to niespodzianie dlań — bo i w siebie nie wierzył, i ludzkiego nie znał serca.... Słowo Ady było dlań prawem — chciała być siostrą, miał pozostać bratem.... Ona sama skruszyła tę zaporę....
Nie taił przed sobą — iż z ojcem walka będzie straszliwa.... Nie wiedział nawet jak ją rozpocząć i prowadzić, lecz postanowiwszy wytrwać, lekce sobie ważył co cierpieć będzie musiał. Miłość ojca dla niego, wlewała otuchę.
— Zlituje się nademną! mówił w duchu....
W czasie rozmowy z Adą nie miał zręczności Robert umówić się z nią o listy. Teraz dopiero przyszło mu na myśl, iż bez nich wytrwaćby im obojgu było trudniéj. Lecz ojciec mógł pilnować