Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/47

Ta strona została uwierzytelniona.

Wzięła chłopca z rąk męża i całować go a ściskać począwszy — wesoło się odezwała:
— Patrzaj-no pan! Co za śliczny chłopak! Słowo daję! Aniołek! Jak się pan ożenisz, życzę panu takiego! I uciekła śmiejąc się. Stach go do dworku wprowadził.
— No — co tak? na pańskie usługi!
— Muszę odjechać gospodarstwo, ojciec mnie do siebie wzywa — począł Robert — przyjechałem cię prosić — abyś tam czasem i na pole i na lasy zajrzał. Bądź łaskaw....
— Z duszy serca! Ale po cóż pan odjeżdżasz?
— Muszę! rzekł Robert smutnie....
Wszczęła się tedy rozmowa o lasach, o gospodarstwie, o ludziach, których zostawiał w Zahajach — o zasiewach.... o różnych sprawach.... Szło Robertowi o to, aby Ady się doczekać. Jakoż posłyszał naszczekiwanie jéj psów, a Kasia wybiegła w ganek, klaszcząc w dłonie.... Chłopak już siedział na ziemi....
— To mnie Bóg dziś miłemi gośćmi obdarzył, szczebiotała leśniczyna. Słowo daję — niech to będzie bez urazy mojéj drogiéj paniuńci — ale to w tém jakieś przeznaczenie. Prawie zawsze ile razy pani u nas — tak i pan Robert albo jest, albo go tylko co nie widzi!
Zaczerwieniła się Ada i Kasia coś się domyślić mogła.