Strona:Adam Asnyk - Panna Leokadja.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

po wypadku powierzyła, tak więc miałem drugi obowiązek bronić honoru mego przyszłego teścia. Wiedziałem, że mój pan Stożek nie ma w Baden-Baden nikogo ze znajomych, któregoby mógł użyć za sekundanta, na tem więc polegały wszystkie moje nadzieje. Posłałem Kuryszkina, żeby się starał zgrabnie wkręcić na świadka pana Stożka. Rzecz cała poszła lepiej niżelim myślał. Sam nasz wieśniak w kłopocie zaklinał na wszystko Kuryszkina, by mu nie odmówił honorowej przysługi, a ten miał serce wzdragać się jeszcze czas niejaki. Nareszcie uległ duszącym uściskom szlachcica i oto miałem wszystkie nici w ręku. Tak zabezpieczony mogłem się śmiało domagać śmiertelnego pojedynku, dałem stanowcze instrukcje Kuryszkinowi i Braavedrze, którego wziąłem dla siebie z powodu jego wojskowej miny i otóż stanął pojedynek na pistolety, wyciągane losem z chustki, z których jeden nabity prochem i kulą, drugi tylko prochem. Nie prawda, że myśl wcale nowa i znakomita?
— Nie rozumiem jeszcze dość jasno, wszakże mógłby również i tamten wyciągnąć przypadkiem pistolet nabity kulą, a znam cię bardzo dobrze, żebym mogła myśleć, żeś się chciał powierzyć losowi.
— Ba! jakżeś dziś niedomyślna moja droga. Człowiek rozsądny z góry zapobiega podobnym możliwościom; nie na próżno Kuryszkin był sekundantem przeciwnej strony. Do obmyślanego przezemnie pojedynku dość było nabić obydwa pistolety prochem. Nie miałem bowiem zamiaru