poety przeciąglej i głośniej, żywo przypomniało mu owe skarby zapomniane — i poeta ruszył po nie, a to, co przyniósł stamtąd, zawarł w dwóch dużych ustępach lirycznych: Rodzinnemu miastu i Pod stopy krzyża. W pierwszym tęsknota za złotem dzieciństwem, za cichem ogniskiem domowem, rozpływa się w pogodnym kolorycie rezygnacji i jakiejś ufności w przyszłość. Nie we wszystkich zapewne, ale w niektórych strofach przewiewa orzeźwiający prąd uczucia:
Jednak nie chciałbym teraz mej żałoby
Zawiesić chmurą nad poczciwym grodem;
Chciałbym na boku pozostawić groby,
A zejść się z życiem szlachetnem i młodem,
Co jak bluszcz swoją latorośl przeciska
Do słonecznego światła — przez zwaliska.
W drugim wierszu, pełnym czystego uczucia, odzywa się ton głębokiej skruchy, niejako ekspiacja za dawniejsze uniesienia pychy. Ta skrucha niosła mu kielich szczytnej pociechy.
I znów słyszałem te Boskie wyrazy:
„Chodźcie tu do mnie wy, którzy cierpicie.
„Chodźcie tu do mnie leczyć ziemskie zmazy,
„We mnie jest spokój i we mnie jest życie.
„Nie płaczcie próżno na świeżej ruinie,
„Wszystko przemija, prawda nie przeminie!“
Jakby pokrzepiony i wzmocniony tą wycieczką w „kraj lat dziecinnych“, próbuje poeta dobyć bardziej męskich tonów ze swej lutni. I w istocie w Heraklesie struny wydają ton jakby spiżowy, gdy poeta woła z ufnością w przyszłość tego bohatera, który jest dla niego przedstawicielem ludowej siły:
Będzie zwycięzcą! i przy gromów błysku
Prometeusza z więzów wyswobodzi!