zanie tych sprzeczności nietrudno znaleźć w samychże poezjach Asnyka. — Wierzy on wprawdzie, że nowe prądy, obalając twierdze dawnych pojęć, przygotowują doskonalsze życie ludzkości, — wierzy, że na gruzach dawnych ideałów zajaśnieją kiedyś jeszcze czystsze i piękniejsze, że ludzkość ukocha je i w tem ukochaniu znajdzie źródło najwyższych pociech, ale to wszystko będzie kiedyś, a tymczasem smutny jest los pokoleń, którym przypadło żyć w chwili przełomu. Przełom ten napełnia je takim przestrachem, jaki niegdyś zapewne przejmował ludzkość w pierwszych dniach jej bytu na widok zapadającej nocy, która gasiła wszystkie blaski dnia dzisiejszego, a nie mogła jeszcze natchnąć ufnością w blaski dnia jutrzejszego. Żeby posiąść tę ufność, potrzeba stać na wyżynie, do której tłum się nie wspina. Więc żal poecie tych ludzi, więc nie chce, by ich gwałtem odrywano od ołtarzy przeszłości, gdzie znajdowali ukojenie, i wzywa młodych rycerzy postępu, aby z czcią przechodzili koło tych ołtarzów, na których jeszcze święty ogień płonie i przy których jeszcze „miłość ludzka stoi na straży“. Piękny to ten wiersz Do młodych, jeden z najpiękniejszych i najdonioślejszych wierszy Asnyka. Głęboka refleksja, owiana prawdziwem tchnieniem poezji, godząca miłość ludzi z miłością prawdy, świeci jak gwiazda przewodnia na ciemnym i wysokim błękicie — poważnie i uroczo. W wierszu tym krzyżują się wszystkie prądy, które przebiegają duszę Asnyka, najwyraźniej zarysowuje się jego stanowisko, najgłębiej sięga jego refleksja, a pomimo to, jak już powiedziałem, nie hamuje polotu fantazji; dlatego wiersz ten przytoczę w całości:
Szukajcie prawdy jasnego płomienia!
Szukajcie nowych nieodkrytych dróg...
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia,
I większym staje się Bóg!