Choć otrząśniecie kwiaty barwnych mitów,
Choć rozproszycie legendowy mrok,
Choć mgłę urojeń zedrzecie z błękitów,
Ludziom niebiańskich nie zbraknie zachwytów,
Lecz dalej sięgnie ich wzrok.
Każda epoka ma swe własne cele
I zapomina o wczorajszych snach;
Nieście więc wiedzy pochodnię na czele
I nowy udział bierzcie w wieków dziele,
Przyszłości podnoście gmach!
Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
Ze światem, który w ciemność już zachodzi
Wraz z całą tęczą idealnych snów,
Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi —
I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!
Napad na Parnas w humorystyczno-satyryczny sposób daje przestrogę przedstawicielom nowych prądów, aby nie wpadali w zaciekłą jednostronność. Drużyna tych nowatorów, uzbrojona w pozytywnych dział baterję, przypasawszy do boku miecz Darwina, z hałasem wpada na Parnas, i nuż „w imię świętych praw rozumu“ siec i rąbać, cokolwiek im pod rękę podpadnie. Święte bractwo Apollina, tak mistrze, jak czeladnicy i partacze, podnoszą ręce do boga-opiekuna i wzywają jego pomocy. Zjawia się Apollo, z olimpijskim spokojem staje przed napastniczą rzeszą, samem tchnieniem swojem ucisza ją, i tnie długą perorę o zadaniu poezji. I on chce, by Parnas żył w zgodzie z Minerwą i cenił jej wyroki „i w kwitnącym Muz ogrodzie wieczne prawdy miał na oku“, by „wszystkie życia prądy świeże odtwarzał w swojej pieśni“, ale nie może pozwolić na to, aby poezja szła w poddaństwo filozofji,