tu poeta, że „dziś nic z piersi jego skargi nie dobędzie“, że „żadne szczęście ziemskie go nie zwabi“, ale jak trudno uwierzyć w te zapewnienia! Ton przeczy słowom i świadczy, że to skarga przytłumiona drapuje się w szatę rezygnacji. Oto jak brzmi ostatnia strofa tego wiersza:
Niech się więc skończy owa sztuka ładna,
Co się zwie życiem, w cieniu cichej nocy,
Bo żadna rozpacz i nadzieja żadna
Nad mojem sercem nie ma już dziś mocy!
Jakże innym, jak prawdziwym jest ton rezygnacji w późniejszych poezjach Asnyka. Niema tu ironji, ani teatralnej pozy, ani wyzywającego stawiania się względem losu, ale jest szczere zrzeczenie się osobistych pretensyj do szczęścia. Poeta potrafił teraz to uczynić, znalazł na to sposób: — „żyć radością cudzą“. W wierszu Sam na sam godzi się on szczerze ze swoim gościem, który go nigdy nie opuszcza — i powiada do niego:
Pozostań na straży
Mojego życia jak wierny towarzysz,
Do twojej groźnej przywykłem już twarzy,
I do tych ciosów, któremi mnie darzysz,
I skorzystałem wiele z twej wymowy,
Nauczycielu wielki! choć surowy.
Dość mi, że wobec ciebie niezłamany
Na gruzach całej swej przeszłości stoję...
Na tych dni kilka nie pragnę odmiany,
Bo nie dbam więcej już o losy swoje,
Lecz gdy mnie własne cierpienia utrudzą,
Potrafię jeszcze żyć radością cudzą.
Tak, „żyć radością cudzą“ — oto teraz hasło poezyj Asnyka. Jeżeli w sercu jego roztli jeszcze czasem jakaś skarga osobista, niezupełnie wygasła, ucisza on ją tem hasłem, jak np. w wierszu Ucisz się serce...