Kłodziński zasłużył z wielu względów na wieczną wdzięczność naszą. Przybywszy tu zastał rzeczy, po wielu nieprzyjaznych i rozwój tej instytucyi tamujących okolicznościach, w stanie nader opłakanym. Albowiem nie tylko księgi, rękopisma i inne zbiory były nie urządzone, nie spisane i w największym nieładzie, nie tylko drukarnia dla braku funduszów od dawna spoczywała, a czytelnia nie istniała, ale i same do tego przeznaczone lokalności dalekie były ukończenia. Wypadało mu być nie tylko bibliotekarzem i literatem, ale i budowniczym, gospodarzem, organizatorem. Nie nastraszył się tylu trudnych obowiązków i porzucił dla nich byt swobodny i samoistny“.
Śmierć pierwszego kuratora Zakładu zagroziła chwilowo nowem niebezpieczeństwem dla Zakładu. Ks. Henryk niewiele wprawdzie bywał w kraju, albowiem ciągle podróżował, ale mimoto był rzetelnym opiekunem, obrońcą i orędownikiem powierzonej sobie instytucyi. W podróżach swych zawsze o Zakładzie pamiętał i zbierał dlań liczne cenne zabytki. O sprawach Ossolineum musiał mieć zawsze dokładne sprawozdanie co parę tygodni, poczem dawał natychmiast odpowiednie instrukcye. W ostatnich latach, po ustąpieniu Gwalberta Pawlikowskiego, wyręczał się książę Henryk swym synem Jerzym. Książę Jerzy zamierzał oddać się pracy gorliwie, z zapałem, cechującym zawsze postępowanie jego, zwłaszcza w sprawach dobra publicznego. Tymczasem po śmierci ojca spotkał go zawód, tamujący zamierzoną działalność. Rząd odebrał mu kuratoryę do czasu, dokąd nie przeprowadzi ustanowienia ordynacyi przeworskiej, do czego brakło jeszcze dopełnienia niektórych prawnych formalności. Akt fundacyjny Zakładu narodowego imienia Ossolińskich łączył, na mocy umowy zawartej między ś. p. Ossolińskim a Henrykiem ks. Lubomirskim, kuratoryę Zakładu z ordynacyą przeworską. Wobec tego więc, że akt ordynacyi przeworskiej nie był dotąd przeprowadzony, posłużyło to za pozór usunięcia księcia Jerzego od kuratoryi. Książę Jerzy
Strona:Adam Fischer - Ossolineum.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.