Aby jednak okazać światu naukowemu, że Zakład pod administracyą rządową nie próżnuje, z polecenia namiestnika Agenora hr. Gołuchowskiego rozpoczęto przedruk słownika Lindego. Według pierwotnego planu, po ukończeniu przedruku słownika, miał być wydany tom dodatkowy, opracowany przez najznakomitszych filologów współczesnych, którzy na wezwanie Zakładu pracy tej się podjęli. Choroba Szajnochy, śmierć Wagilewicza i inne zresztą okoliczności sprawiły, iż zamiar nie przyszedł do skutku i tomu dodatkowego nie wypracowano. Natomiast Bielowski w roku 1862 rozpoczął wydawać pismo zbiorowe p. t.: „Biblioteka Zakładu im. Ossolińskich“ tomami, po cztery tomy na rok, mające być wyrazem bieżącego ruchu naukowego.
W roku 1863 nie brakło na polach bohaterskich walk o wolność także dawnych urzędników Zakładu narodowego im. Ossolińskich. Bardzo wielu zaś z nich miało choćby pośredni udział w tym ruchu. Działania na większą skalę nie dopuszczała baczność czujna ówczesnych władz politycznych i nadzór rządowy, jakiemu wtedy Ossolineum ulegało.
Wogóle jednak w Dzieduszyckim znalazł Zakład narodowy dobrego administratora, który zdjął z fundacyi ciężar drukarni, wydzierżawiając ją, a nadto wykończył ostatecznie gmach główny. Równie energicznie przeprowadził ściągnięcie licznych zaległości z dóbr funduszowych; był więc komisarzem nieszkodliwym, a nawet użytecznym. Radca namiestnictwa i kurator zarazem, działając w tym dwoistym charakterze i wspierany znaną energią namiestnika, przeprowadził w szybki a skuteczny sposób w drodze administracyjnej wszystkie sprawy, o które nadaremnie walczył przez wiele lat poprzedni dyrektor. Choć był przedstawicielem narzuconym przez władze rządowe, działał z wielkim pożytkiem dla Zakładu, który finansowo odrodził, i tak przygotował niewzruszone podstawy dla przyszłych lat świetnego rozwoju.