Strona:Adam Krechowiecki - Józef Ignacy Kraszewski.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

spadkodawcy takiego miejsca w uznaniu obdarowanych potomków, na jakie rzeczywiście zasługuje.
I rzeczą jest chyba niewątpliwą, że najsurowszy nawet krytyk, zbadawszy sumiennie całą Kraszewskiego działalność literacką, przyznać będzie musiał, że na skałę obojętności powszechnej padały z jego twórczej myśli krople ożywczej rosy, że podawał on społeczeństwu swemu prawie zawsze chleb pożywny, zdrowy, a z ewangeliczną rozdzielany obfitością, którym się karmiły i wykarmiły całe rzesze, ciemne dotychczas, lub co gorsza, niechętne. To też nawet bardzo ściśle odłączywszy to, co w dziele literackiem Kraszewskiego okaże się mniej wartościowem lub pożytecznem, pozostanie zawsze okazała rozmiarami, piękna szlachetnością swych linii budowa, w której, jeśli nie każdy szczegół, pod względem artystycznego wykonania, będzie arcydziełem, to całość objawi się nam zawsze, jako arcydzieło zdumiewającej wytrwałości i żelaznej pracy, jako wielki czyn cywilizacyjny.
W tem też cywilizacyjnem znaczeniu literackiej działalności Kraszewskiego, spoczywa jego potęga. I dlatego to pięćdziesięcioletni jego jubileusz w r. 1879 stał się powszechnym hołdem uznania, w którym nie tylko grono wielbicieli, czy przyjaciół, jakto nieraz się zdarza, lecz cały naród, bez wyjątku i różnicy, wziął udział.
„Odpuść Panie sługę swego! — wołał wówczas Kraszewski, kończąc swą mowę w Krakowie, — bo najpiękniejszy dzień życia widziały oczy moje!“...
Był to dzień, w którym Kraszewski — zawsze, a zwłaszcza w ostatnich latach życia na osamotnienie się użalający, — nie czuł się sam. — Otoczył go bowiem Naród...

∗                    ∗

Co nastąpiło potem, — to już cień tylko i smutek, beznadziejny, ponury, tragiczny.
Aresztowanie w Berlinie... proces lipski... magdeburska twierdza... Sunt lacrimae rerum.
Niezmordowany jednak umysł pognębić się nie dał, a posłuszne mu pióro nie ustawało w pracy.
„Piętnasty miesiąc upływa, — pisał Kraszewski w r. 1884, już w celi więziennej, — od chwili, gdy położenie moje tak się przerażająco i boleśnie zmieniło. Pod brzemieniem ugniatającem mnie studyuję samego siebie.

„Pięćdziesiąt lat temu z górą, w podobnem położeniu[1] nie

  1. Zapewne aluzya do nie dość wyjaśnionego epizodu z r. 1831. Wówczas to Kraszewski był dość długo trzymany w więzieniu. Groziła mu nawet wędrówka na Kaukaz, lecz starania osób wpływowych zdołały go oswobodzić.