Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część I, II i IV.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.
KSIĄDZ.

Zdrów na twarzy, lecz w sercu głębokie ma rany.

PUSTELNIK (ciągnąc gałąź jedliny).

Chodź, bracie, chodź tu!

KSIĄDZ (do dzieci).

On ma rozum pomieszany.

PUSTELNIK (do jodły).

Chodź, bracie, nie lękaj się dobrego księżyny.

DZIECI.

Tato! ach patrzaj, co on w ręku niesie:
Jak zbójca, z wielką gałęzią jedliny.

PUSTELNIK (do księdza, ukazując gałąź).

Pustelnik przyjaciela znajdzie chyba w lesie!
Może cię zdziwia jego postać?

KSIĄDZ.

Czyja?

PUSTELNIK.

Mego przyjaciela.

KSIĄDZ.

Jakto? tego kija?

PUSTELNIK.

Niezgrabny, jak mówiłem, wychowany w lesie;
Przywitaj się! (podnosi gałąź).

DZIECI.

Co robisz? co robisz? ach zbójca!
Pójdźże precz, rozbójniku, nie zabij nam ojca!