Lata mi koło nosa,
Jak osa.
I epigramy, żarciki, przytyki,
Te szmery — Ach, to świérszcze wlazły mi w ucho;
80
Moje ucho, moje ucho!
Jaki szmer! Kamerjunkry świszczą jak puszczyki,[1]
Damy ogonem skrzeczą jak grzechotniki;
Jaki okropny szmer! śmiechy! wrzaski;[2]
Senator wypadł z łaski, z łaski, z łaski, z łaski!
85
Teraz duszę ze zmysłów wydrzem, jak z okucia[4]
Psa złego. Lecz niecałkiem, nałożym kaganiec:[5]
Na wpół zostawim w ciele, by nie tracił czucia;[6]
Drugą połowę wleczmy aż na świata kraniec,
Gdzie się doczesność kończy, a wieczność zaczyna,[7]
90
Gdzie z sumnieniem graniczy piekielna kraina;[8]
I złe psisko uwiążem tam, na pograniczu:[9]
Tam pracuj, ręko moja, tam świstaj, mój biczu.
Nim trzeci kur zapieje, musim z téj męczarni
Wrócić zmordowanego, skalanego ducha;
95
Znowu przykuć do zmysłów, jako do łańcucha,[10]
I znowu w ciele zamknąć, jako w brudnéj psiarni.[11]
- ↑ w. 81 w R1: jakie to gadzin syki.
Brak jednej zgłoski w tym wierszu. - ↑ w. 83 Brak tu trzech zgłosek.
- ↑ Po w. 84 Djabły zstępują widomie ] w R1: w zachwyceniu szatan.
- ↑ w. 85 w R1: Ha, ha, wydrę mu duszę z ciała.
- ↑ w. 86 w R1: nałożę.
- ↑ w. 87 w R1: zostawiam.
- ↑ w. 89 w R1: świat ziemski.
- ↑ w. 90 w R1: wiecznych mąk.
Myśl tego wiersza nie jest całkiem jasna. - ↑ w. 91 w R1: lecz nie puszczę, uwiążę.
- ↑ w. 95 zmysłów ] w R1: ciała.
- ↑ w. 96 w R1: (I pośród towarzyszów zostawić jak w psiarni)
Znowu do towarzystwa wrócić jak do psiarni.