Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/143

Ta strona została przepisana.

Słońce zda mu się szpiegiem, dzień donosicielem,
Domowi jego strażą, gość nieprzyjacielem.[1]
       165 Jeśli do jego domu przyjdzie kto nawiedzić,
Na klamki trzask on myśli zaraz: idą śledzić;
Odwraca się, i głowę na ręku opiéra:
Zdaje się, że przytomność, moc umysłu zbiéra,
Ścina usta, by słowa same nie wypadły,
       170 Oczy spuszcza, by szpiegi z oczu co nie zgadły.
Pytany, myśląc zawsze, że jest w swém więzieniu,
Ucieka w głąb’ pokoju i tam pada w cieniu,[2]
Krzycząc zawsze dwa słowa: »nic nie wiem, nie powiem«.
I te dwa słowa jego stały się przysłowiom.
       175 I długo przed nim płacze na kolanach żona
I dziecko, nim on bojaźń i wstręt swój pokona.

Przeszłą niewolę lubią opiéwać więźniowie;[3]
Myśliłem, że on ją nam najlepiéj opowie,[4]
Wyda na jaw z pod ziemi i z pod straży zbirów,[5]
       180 Dzieje swe, dzieje wszystkich Polski bohatérów.
Bo teraz Polska żyje, kwitnie w ziemi cieniach,
Jéj dzieje na Sybirze, w twierdzach i więzieniach.
I cóż on na pytanie moje odpowiedział?
Że o swoich cierpieniach sam już nic nie wiedział,
       185 Nie pomniał! — Jego pamięć zapisana cała,
Jak księga herkulańska pod ziemią spróchniała!
Sam autor zmartwychwstały nie umie w niéj czytać.
Rzekł tylko: będę o to Pana Boga pytać,

  1. Po w 164 w R1 następują dwa wiersze:
    Najmilsze dotąd jego towarzystwo cienie
    Żywioł jego nieufność, obrona milczenie.
  2. w. 172 Ucieka w głąb pokoju ] Zatknie uszy, w kąt bieży D; Mickiewicz poprawił na: Ucieka w róg pokoju.
  3. Przed w. 177 Mickiewicz w D dał znak ] i napisał: a capite.
  4. w. 178 on ją nam ] Cichocki R1.
  5. w. 179 ziemi ] zamków O1