Skacze ku niéj trup zwiedziony,
Z grobu na grób, jak szalony,
115
I rękami i nogami
Wije, jak wiatrak skrzydłami.
Już pada do jéj uscisków:
Wtém z pod nóg jego wytryska,
Dziesięć długich, czarnych pysków;
120
Wyskakują czarne psiska,
Od nóg lubej go porwały,
I targają na kawały,
Członki krwawym pyskiem trzęsą,
Po polu roznoszą mięso.
125
Psy zniknęły. — Nowe dziwo!
Każda część trupa jest żywą:
Wszystkie, jak oddzielne trupy,[1]
Biegą zebrać się do kupy.
Głowa skacze jak ropucha
130
I nozdrzami ogień bucha;[2]
Czołgają się piersi trupa,
Jak wielka żółwia skorupa —
Już zrosła się głowa z ciałem,
Jak krokodyl bieży cwałem;
135
Oderwanéj ręki palce
Drżą, wiją się jak padalce;
Dłoń za piasek chwyta, grzebie,
I ciągnie rękę pod siebie;
I nogi się przyczołgały,
140
I znowu trup wstaje cały.
Znowu wabi ulubiona,[3]
Znowu pada w jéj ramiona,[4]
Znowu go porwały czarty
Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/209
Ta strona została przepisana.