Lecz morze śniegów, wzdęte, nie czernieje,
45
Wyzwane wichrem, powstaje z łożyska,
I znowu, jakby nagle skamieniałe,
Pada ogromne, jednostajne, białe.
Czasem ogromny huragan wylata[1]
Prosto z biegunów; niewstrzymany w biegu,
50
Aż do Euxinu równinę zamiata,[2]
Po całéj drodze miecąc chmury śniegu;
Często podróżne kibitki zakopie,
Jak Symum błędnych Libów przy Kanopie.[3]
Powierzchnie białych, jednostajnych śniegów[4]
55
Gdzieniegdzie ściany czarniawe przebodły,
I stérczą nakształt wysp i lądu brzegów:
To są północne świerki, sosny, jodły.
Gdzieniegdzie drzewa, siekierą zrąbane,[5]
Odarte i w stos złożone poziomy,
- ↑ w. 48—53 znajdują się w R1 o 25 wierszy dalej w następującej, kreślonej i zmienianej formie:
Czasem najsroższy Huragan wylata,
Prosto z biegunów, nie wstrzymany w biegu
Aż do Odessy rowninę zamiata,
Czasami w gorę ciśnie chmurę śniegu
(I całe mnostwo kib)
I podróżnego z kibitką pochłonie
Jak symum, Libów wielbłądy i konie.
Na marginesie po prawej stronie warjant ostatniego wiersza:
Jak symum błędnego araba w Imonie.
Jak symum błędnych Libów przy Kanopie. - ↑ w. 50 Euxinu = Morza Czarnego. Nazwa Euxinus z greckiego, jako przydomek morza »gościnnego« (euxenos).
- ↑ w. 53 Symum, wicher afrykański, niosący tumany piasku.
- ↑ w. 54—57 niema R1.
- ↑ w. 58—68 znajdują się w R1 wyżej jako wiersze 16—26.
Nieraz wiatr lecąc po połach szaleje,
Lecz morze śniegów nie drzy, nie czernieje,
Ryczącą falą nie wstaje z łożyska,
Ale jak gdyby morze skamieniałe
Leżą te pola nieruchome, białe.