sane, zdają się przenosić czytelników w czasy dawne, czasy wiary i cudów«.
Jeśli dodamy do tego, że »świadek i uczestnik« tych zdarzeń był zarazem w chwili twórczej gorąco religijnym wyznawcą Krzyża, to zrozumiemy nastrój religijny całej, trzeciej części Dziadów.
Jej nastrój patrjotyczny nie potrzebuje chyba objaśnienia. Niema serca, po ludzku czującego, do któregoby tym utworem Mickiewicz nie trafił. Obrazom męczarni narodowych, tu skreślonych, złożyła już dawno hołd wymowny George Sand: »Obrazy te są takie, jakich ani Byron, ani Goethe, ani Dante nie byliby mogli namalować. Może i sam Mickiewicz miał w życiu swem jedną tylko chwilę tego nadnaturalnego natchnienia. Prześladowanie, cierpienia i wygnanie rozwinęły w nim siły, nieznane mu przedtem... Od czasów proroków Syjonu, od czasu ich łez i jęków, żaden głos nie wzniósł się z taką siłą, aby opiewać przedmiot tak ogromny, jakim jest upadek narodu«.[1]
Doniosłość trzeciej części Dziadów nietylko w poezji, ale wogóle w historji naszej nie da się nawet scharakteryzować, bo trwa ciągle, niczem nie zmniejszona; naród cały miał lata Konradowego szału w namiętnem pragnieniu zemsty i odwetu, »z Bogiem — i choćby mimo Boga!« Dla nas nie są Dziady wspaniałym tylko pomnikiem poetyckiej siły, ale żywą rzeczywistością, żywą
- ↑ Essai sur le drame fantastique (Goethe, Byron, Mickiewicz). Revue des deux mondes, Décembre, 1839.