Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/233

Ta strona została przepisana.

Wyniosłém okiem równych sobie szuka,
I gruby, pełznie wolnym chodem żuka.[1]
       125 Dalej, gwardyjskie modniejsze młokosy,[2]
Proste i cienkie, jak ruchome piki,
W pół ciała tęgo związane, jak osy.
Daléj, z pochyłym karkiem czynowniki,[3]
Z podełba patrzą, komu się pokłonić,
       130 Kogo nadeptać, a od kogo stronić;
A każdy giętki, we dwoje skurczony:[4]
Tuląc się pełzną, jako skorpijony.[5]
Pośrodku damy, jako pstre motyle,[6]
Tak różne płaszcze, kapeluszów tyle.
       135 Każda w paryskim świeci się stroiku[7]
I nóżką miga w futrzanym trzewiku.[8]
Białe jak śniegi, rumiane jak raki. —[9]
Wtem dwór odjeżdża; stanęły orszaki.
Podbiegły wozy, ciągnące jak statki[10]
       140 Obok pływaczów w głębokiej kąpieli.[11]
Już pierwsi w wozy wsiedli i zniknęli;[12]
Za nimi pierzchły piechotne ostatki.[13]
Niejeden kaszlem suchotniczym stęknie,[14]
A przecież mówi: jak tam chodzić pięknie!

  1. w. 124 w R1: I pełznie dalej, wolnym krokiem żuka.
  2. w. 125 modniejsze ] wesołe R1.
  3. w. 128 pochyłym karkiem ] pochyłem okiem R1.
  4. w. 131 A każdy giętki ] Każdy pochyły R1.
  5. w. 132 w R1: Jak s podkulonym żądłem skorpiony; w R2: Tając się (lazą) pełzną.
  6. w. 133 Pośrodku ] Pośród nich R1.
  7. Po w. 135 w R2: Te Salamandry północne wiatr piją
    Słotami dyszą i od zimy tyją:
  8. w. 135—136 w R1: A każda (chce) świeci paryskim stroikiem
    I nóżką miga s futrzanym trzewikiem.
  9. w. 137 w R1: Zaczerwienione od mrozu jak raki
  10. w. 139 w R1: Obok powozy płyną jako statki.
  11. w. 140 głębokiej ] dalekiej R1.
  12. w. 141 w R1: Już pierwsi wsiedli i okna zamknęli.
  13. w. 142 piechotne ] piechoty R1.
  14. w. 143 w R1: Nie jeden zmarzły, nieraz w febrze stęknie —