Biedny żebrzący żołnierz lub kaleka.[1]
185
Wzniósł w niebo ręce, stał i dumał długo —[2]
W twarzy miał wyraz niebieskiéj rozpaczy.[3]
Patrzył jak anioł, gdy z niebios posługą
Między czyścowe dusze zstąpić raczy,
I widzi całe w męczarniach narody,[4]
190
Czuje, co cierpią, mają cierpiéć wieki, —
I przewiduje, jak jest kres daleki
Tylu pokoleń zbawienia: swobody.[5]
Oparł się, płacząc na kanałów brzegu;[6]
Łzy gorzkie biegły i zginęły w śniegu:
195
Lecz Bóg je wszystkie zbierze i policzy,
Za każdą odda ocean słodyczy.
Późno już było, oni dwaj zostali,
Oba samotni i chociaż odlegli,[7]
Nakoniec jeden drugiego postrzegli,
200
I długo siebie nawzajem zważali.
Pierwszy postąpił człowiek z prawéj strony:
»Bracie, rzekł, widzę, żeś tu zostawiony
Sam jeden, smutny, cudzoziemiec może.
Co ci potrzeba, rozkaż w Imie Boże;[8][9]
- ↑ w. 184 żebrzący żołnierz lub ] ku niemu żebrzący R1.
- ↑ w. 185 w R1: Dawał jałmużnę, dumał i stał długo.
- ↑ w. 186 pierwotnie w R1: A w jego twarzy był wyraz rospaczy.
- ↑ w. 189 w męczarniach narody ] ludów pokolenia R1.
- ↑ w. 192 zbawienia — swobody ] swobody — zbawienia R1.
- ↑ w. 193 w R1: Dumał oparty na fontany brzegu.
- ↑ w. 198 i chociaż ] nie bardzo R1.
- ↑ w. 204 rozkaż w imię Boże — wyraźne nawiązanie do przepowiedni X. Piotra, danej Konradowi pod koniec sc. VIII.
- ↑ po w. 201: Pierwotnie spotkanie dwu samotników kończyło się wierszem 204. Potem na lewym marginesie w R2 wstawił Poeta drobniutkiemi literkami dwa wiersze:
»Chrześcijaninem jestem i Polakiem,
Witam cię Orła i Booza znakiem«.
Było to powitanie wolnomularskie. Oleszkiewicz bowiem był dygnitarzom wolnomularstwa,