Car był w mundurze zielonym, z kołnierzem
Złotym Car nigdy nie zrzuca mundura;
175
Mundur wojskowy jest to carska skóra:
Car rośnie, żyje, i — gnije żołnierzem.
Ledwie z kolebki dziecko wyjdzie carskie,
Zaraz do tronu zrodzony paniczyk
Ma za strój kurtki kozackie, huzarskie,
180
A za zabawkę szabelkę i — biczyk.
Syllabizując, szabelką wywija
I nią wskazuje na książce litery;
Kiedy go tańczyć uczą guwernery,[1]
Biczykiem takty muzyki wybija.
185
Dorosłszy, całą jest jego zabawą
Zbierać żołnierzy do swojej komnaty,
Komenderować na lewo, na prawo,
I wprawiać półki w musztrę — i pod baty.
Tak się car każdy do tronu sposobił,
190
Stąd ich Europa boi się i chwali.
Słusznie z Krasickim starzy powiadali:
Mądry przegadał, ale głupi pobił.
Piotra Wielkiego niechaj pamięć żyje:
Pierwszy on odkrył tę Caropedyję.[2]
195
Piotr wskazał carom do wielkości drogę:
Widział on mądre Europy narody,
I rzekł: Rossyję zeuropejczyć mogę,
Obetnę suknie i ogolę brody.
Rzekł — i wnet poły bojarów, kniazików
200
Ścięto, jak szpaler francuskiego sadu!
Rzekł — i wnet brody kupców i muzyków
Sypią się chmurą, jak liście od gradu.
Piotr zaprowadził bębny i bagnety,
Postawił turmy, urządził kadety,
105
Kazał na dworze tańczyć menuety,
Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/247
Ta strona została przepisana.