285
Huk tarabanów, piski muzykantów —
Nagle piechota, jak lina kotwicy,
Z kłębów rozwita, wyciąga się sznurem;
Ściany idącej półkami konnicy
Łączą się, wiążą, jednym stają murem.
290
Jakie zaś daléj były tam obroty:[1]
Jak jazda rącza i niezwyciężona
Leciała obses na karki piechoty, —
Jak kundlów psiarnia, trąbą poduszczona,
Na związanego niedźwiedzia uderza,
295
Widząc, że w kluby ujęto pysk zwierza;
Jak się piechota kupi, sciska, kurczy,
Nadstawia bronie jako igły jeża,
Który poczuje, że pies nad nim burczy;[2]
Jak wreszcie jazda w ostatnim poskoku,
300
Targniona smyczą, powściągnęła kroku,
I jak harmaty w przód i w tył ciągano,[3]
Jak po francusku, po rusku łajano,
Jak w areszt brano, po karkach trzepano,[4]
Jak tam marzniono i z koni spadano,
305
I jak carowi w końcu winszowano —[5]
Czuję tę wielkość, bogactwo przedmiotu![6]
Gdybym mógł opiąć, wsławiłbym me imie;[7]
Lecz muza moja, jak bomba, w pół lotu[8]
- ↑ w. 290 Jakie zaś ] A jakie R1.
- ↑ w. 298 Który ] Kiedy R1.
- ↑ w. 301 w R1: I jak tam z harmat co chwila strzelano.
- ↑ w. 303 w R1: (Jak tam po karkach i) bito po łbach, po karkach trzepano.
- ↑ Po w. 305 następuje w R1 wiersz 336 i następne.
- ↑ w. 306 w R1: Czuję tę mnogość tę wielkość przedmiotów.
- ↑ w. 307 Gdybym mógł opiać ] Gdybym je opiał R1.
- ↑ w. 308—311 brzmią w R1:
Coz kiedy muza jako bomba s pół lotów
Spada i (znikła) i pękła w moim ziemskim rymie.
I ja czynownik ruski cara śpiewać gotów
Srod najpiękniejszych wojennych obrotów
Jak Homer posrod niebianów (już) ach drzymię.