nia, tem większego, jeśli zważymy, że je wypowiada już jako autor Pana Tadeusza: »Z Dziadów chcę zrobić jedyne dzieło moje warte czytania, jeśli Bóg dozwoli skończyć«.
To zapowiadał Mistrz poezji polskiej już po napisaniu swego arcydzieła. Przekonany, »że się nadto żyło i pracowało dla świata tylko«, postanowił odtąd »nigdy już pióra na fraszki nie użyć«. Z Dziadów chciał stworzyć pieśń pieśni swoich, bo pojął je jako myśl Bożą dla dobra bliźnich: bo »to tylko dzieło warte czegoś, z którego człowiek może poprawić się i mądrości nauczyć«. Człowiek, który sam w sobie i z sobą przeszedł Dantejską wędrówkę na ziemi, który z miłością za miljony, czuł męki Prometeusza, patrząc na cierpienia narodu, a przecież od miłości pogańskiej Konrada zdołał wzbić się do seraficznej miłości X. Piotra, z piekła, pożądającego krwi i zemsty, potrafił wznieść się w archaniołów strefy — taki genjusz mógł znaleźć rozkosz tworzenia chyba tylko w najdonioślejszych zagadnieniach: szczęścia Ojczyzny i Ludzkości szczęścia! Do tych zagadnień tęsknił, ku nim wytężał ramiona swej duszy i wówczas i nieraz jeszcze potem. Uzupełnieniem, a zarazem wycieniowaniem słów poety w liście do Odyńca są wspomnienia Bohdana Zaleskiego, który żył wtedy z Mickiewiczem bardzo blisko. Było to na wiosnę 1834 roku. Mickiewicz przeniósł się z Paryża do Sèvres i tam wśród, ciszy wiejskiej wypoczywał po Panu Tadeuszu i doglądał jego korekty.
»Codziennie — pisze Bohdan Zaleski — z Ada-
Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/28
Ta strona została przepisana.