Dumny i rad, że boże zamiary przeniknął,
Całém gardłem rozśmiał się i ryknął i zniknął.
Aż tu wiosną, na wielkie djabła zadziwienie,
345
Wyrasta trawa, kwiecie, kłosy i nasienie!...
O wy! co tylko na świat idziecie z północą,
Chytrość rozumem, a złość nazywacie mocą:
Kto z was wiarę i wolność znajdzie i zagrzebie,
Myśli Boga oszukać — oszuka sam siebie«.
350
Brawo Antoni! pewnie Warszawę nawiedzi,
I za tę bajkę znowu z rok w kozie posiedzi.
Dobre to: lecz ja znowu do Feliksa wracam.
Wasze bajki — i co mi to za poezyje,
Gdzie muszę głowę trudnić, niźli sens namacam?[1]
355
Nasz Feliks z piosenkami niech żyje i pije!
A Lwowicz co? — On paciérz po umarłych mówi!
Posłuchajcie: zaśpiéwam piosnkę Lwowiczżwi.
Mówcie, jeśli wola czyja,
Jezus Maryja:
360
Nim uwierzę, że nam sprzyja
Jezus Maryja,
Niech wprzód łotrów powybija
Jezus Maryja!
Tam car jak dzika bestyja,
365
Jezus Maryja!
- ↑ w. 354 głowę trudnić, zam. trudzić.