Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/96

Ta strona została przepisana.

Jeżeli serce czułe było w liczbie źwierząt,
       275 Któreś Ty w arce zamknął i wyrwał z powodzi;
Jeśli to serce nie jest potwór, co się rodzi
Przypadkiem, ale nigdy lat swych nie dochodzi; —
Jeśli pod rządem Twoim czułość nie jest bezrząd,
Jeśli w milijon ludzi, krzyczących »ratunku!«,
       280 Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku; —
Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną,
I nie jest tylko Twoją omyłką liczebną...[1]

głosgłos
Orła w hydrę!Z jasnego słońca
Oczy mu wydrę.Kometo błędu!
       285 290 Do szturmu daléj!Gdziekoniec twego pędu?
Dymi! pali!Bez końca, bez końca!
Ryk, grzmot!

Milczysz! — Jam ci do głębi serce me otworzył,
Zaklinam, daj mi władzę: — jedna część jéj licha,
Część tego, co na ziemi osiągnęła pycha,
       295 Z tą jedną cząstką ileż jabym szczęścia stworzył!
Milczysz! — Nie dasz dla serca, dajże dla rozumu!
Widzisz, żem pierwszy z ludzi i z aniołów tłumu,[2]
Że Cię znam lepiéj, niźli Twoje archanioły,
Wart, żebyś ze mną władzą dzielił się na poły —
       300 Jeślim nie zgadł, odpowiedz — Milczysz! Ja nie kłamię.
Milczysz i ufasz, że masz silne ramie —
Wiédz, że uczucie spali, czego myśl nie złamie —
Widzisz to moje ognisko: uczucie!
Zbieram je, sciskam, by mocniej pałało,
       305 Wbijam w żelazne woli mej okucie,
Jak nabój w burzące działo.

głosgłos
Ognia! pal!Litość! żal!


  1. po w. 282 Głosów z prawej i lewej strony niema w R2.
  2. po w. 297 mamy w R2: Jam twoje tajniki wybadał,
    Że wiem, co jesteś i jakieś Ty władał