Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

A sam spi dotąd? miał wyciągnąć rano?
Stoją rycérze od Niemców wezwani,
A Niemcóm z niczém odjechać kazano.
Któż zaniósł rozkaz? oto giermek pani!..

„Ile z wczorajszéj wrożyłem rozmowy....
Wprawdzie żadnegom nie słyszał wyrazu,
Lecz długie prośby, głos pana surowy?
Miałażby xiężna pomimo rozkazu
Ważyć się sama aż na krok takowy?..
Ufna potędze niewieścich piescideł,
Lękam się bardzo aby tego razu,
Zbytniéj śmiałości nie puściła skrzydeł.
Prawda, iż nieraz poczynała śmiele;
Lecz to byłoby więcéj, niż zawiele.”

Dalsze rozmowy przerwał mu posłaniec,
Który wszedł cicho i zdaleka mruga,
Więc oba śpieszą w zamku lewy kraniec,
Stamtąd krużgankiem zbiegła xiężnéj sługa.
Wnet sama pani w sieniach go spotyka,
Wprowadza i drzwi za sobą zamyka.