Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

To nie o tym poranku! ha! szał romansowy!
Przeklęty zawrocie głowy!.. (po pauzie przypomina.)
Był ranek; kiedy dumam, narzekam i jęczę,
Deszcz lał jak z wiadra, tęgi wicher dmuchał,
Utuliłem głowę w krzaczek; (z łagodnym uśmiéchem.)
Ten ladaco mnie podsłuchał...
Lecz nie wiém, czy tylko jęki,
Czy nawet imie podsłuchał;
Bo bardzo blisko był krzaczek.
XIĄDZ.
O biédny, biédny młodzieńcze!
Co mówisz? kto cię pod łuchał?
PUSTELNIK (poważnie.)
Kto? oto pewny robaczek maleńki,
Który pełzał tuż przy głowie,
Swiętojański to robaczek.
Ach jakie ludzkie stworzenie!
Przypełznął do mnie i powie:
(Zapewna mię chciał pocieszyć.)
Biédny człowieku, po co to jęczenie?