I resztę uczuć i łzy wylałem ostatnie,
A nowych długów nie chcę zaciągać bezpłatnie.
(po pauzie.)
Niedawno odwiedzałem dóm nieboszczki matki,
Ledwie go poznać mogłem! już ledwie ostatki!
Kędy spojrzysz rudera, pustka i zniszczenie!
Z płotów koły, s posadzek wyięto kamienie,
Dziedziniec mech zarasta, piołun, ostu zioła,
Jak na cmentarzu w północ, milczenie do koła!
O, inny dawniéj bywał przyjazd mój w te bramy!
Po krótkiém oddaleniu gdym wracał do mamy,
Już mię dobre życzenia spotkały zdaleka,
Zyczliwa domu czeladź aż za miastem czeka,
Na rynek siostry, bracia wybiegają mali,
Gustaw! Gustaw! wołają, pojazd zatrzymali:
Lecą nazad gościńca, wziąwszy po piérogu!
Mama z błogosławieństwem czeka mię na progu;
Wrzask spółuczniów, przyjaciół, ledwo nie zagłuszy!...
Teraz pustka, noc, cichość, ani żywéj duszy!
Słychać tylko psa hałas i coś nakształt stuku;
Ach! tyż to psie nasz wierny, nasz poczciwy Kruku!
Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.