Gdy nas wszędzie tożsamość łączy niedościgła,
Bóg osnuł przyszłe węłzy, (z żalem największym)
a tyś je rozstrzygła!
(mocniéj, gniéwny.)
Kobiéto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojéj zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!...
Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!
I honorów świécąca bańka wewnątrz pusta!
Bodaj!.. Niech, czego dotkniesz, przeleje się w złoto;
Gdzie tylko zwrócisz serce i usta,
Całuj, sciskaj zimne złoto!
Ja, gdybym równie był panem wyboru,
I najcudniéjsza postać dziewicza,
Jakiéj Bóg dotąd nie pokazał wzoru,
Piękniéjsza niźli aniołów oblicza,
Niźli sny moje, niźli poetów zmyślenia,
Niźli ty nawet... oddam ją za ciebie,
Za słodycz twego jednego spojrzenia!
Ach! i gdyby w posagu
Płynęło za nią wszystkie złoto Tagu,
Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.