Nie! nie! sam urojone żywiłem mamidła,
Sam przyprawiałem jady, od których szaleję!
Pocóż ta wsciekłość? jakie do niéj prawa?
Co za moją wzgardzoną przemawia osobą?
Gdzie wielkie cnoty? świetne czyny? sława?
Nic! nic! ach jednę miłość mam za sobą!
Znam to; nigdym śmiałémi nie zgrzeszył zapędy,
Nie prosiłem, ażeby była mnie wzajemną:
Prosiłem tylko o maleńkie względy,
Tylko żeby była ze mną,
Choćby, jak krewna z krewnym, jak siostrzyczka z bratem,
Bóg świadkiem, przestałbym na tém.
Gdybym mówił: widzę ją, widziałem ją wczora,
I jutro widzieć będę.
Oddam piérwszy dzień dobry, u stołu z nią siędę,
Z nią zrana, w dzień koło niéj, koło niéj z wieczora.
Ach jak byłbym szczęśliwy! (po pauzie) zapędzam się marnie.
Ty pod zazdrośnych oczu, chytrych żądeł strażą!
Ani obaczyć niewolno bezkarnie.
Pożegnać, porzucić każą....
Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.