Jaką żyjąc pokutę mieli za swe winy,
Oznajmiłem wieczności przestąpiwszy progi:
Zycie moje ścisnąłem w krótkie trzy godziny
I znowu wycierpiałem dla twojéj przestrogi.
Im więc nieś ulgę proźbą i mszalną ofiarą;
Dla mnie, oprócz wspomnienia nic więcéj nie proszę.
Za grzech mój życie było dostateczną karą,
A dziś nie wiém, nadgrodę czy pokutę znoszę.
Bo kto na ziemi rajskie doznawał pieszczoty,
Kto znalazł drugą swojéj połowę istoty,
Kto nad świeckiego życia wylatując krańce
Duszą i sercem gubi się w kochance,
Jéj tylko myślą myśli, jéj oddycha tchnieniem,
Ten i po śmierci również własną bytność traci,
I przyczepiony do lubéj postaci,
Jéj tylko staje się cieniem.
Jeśli żyjąc świętemu był uległy panu,
Niebieską z nim chwałę dzieli;
Albo ze złym do wiecznéj strącony topieli
Jest bolesnego wspólnikiem stanu.
Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/216
Ta strona została uwierzytelniona.