Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Bóg milczy, a chór zawodzi nową skargę.
Straszno mi teraz, i duszno i gorąco nadzwyczaj!
— Boże mój, Boże, czemuż nie słuchasz nas tak długo?!
Pała jak w ogniu głowa moja; śpiew chóru, dźwięki organu, jęki i westchnienia ludzkie zlewają się w uszach moich w szum chaotyczny, bezładny. Szum ten prze chodzi powoli w jakiś huk miarowy, z początku wolniejszy, później częstszy, z początku bliższy, później dalszy, do łopotania skrzydeł wielkich ptaków podobny; sinawy dym kadzideł czerwienieje mi w oczach i myśl, że prośby nasze nie dochodzą do Boga, jasnym promieniem oświeca moją głowę zmęczoną. Podnoszę oczy