Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

materjał nadzwyczajnie podatny do wścieklizny. Apolinary, służący pałacowy, ponieważ służył niegdyś w wojsku austrjackiem, więc bierze na siebie w takich razach obowiązek obrony dworu nietylko od psów rzeczywiście wściekłych, ale i mogących się wścieknąć, podejrzanych o zamiar wścieklizny. Przybłędy mają minki pokorniutkie, skromne, aż do poniżenia wszelkiej psiej godności; że jednak z powodu głodu są łakome, ponieważ noszą ogony nisko i brzydko patrzą, ponieważ pochodzą Bóg wie skąd, przeto trzeba je uważać za niebezpieczne.
Ze strzelbą na ramieniu, z fizjognomją dobroczynnego bohatera, uwalniającego ludzkość od strasznych potworów, odbywał Apolinary corocznie polowanie na psy, któreby się wściec mogły. Chociaż były wojak, pudłował tak haniebnie, jakgdyby nigdy nie miał w ręku broni palnej. Niejednokrotnie dziesięć wystrzałów zaledwie wystarczało Apolinaremu, ażeby z psa-przybłędy wystraszyć mizerne życie. Można sobie wyobrazić, co za skowyty boleści, jakie wycia przerażenia wydawał taki strzelany nędzarz, zanim opuścił smutny padół płaczu! Inne psy naokoło słuchały z niepokojem trwogi huku strzałów i jęków współ-psa, a ciarki zgrozy je przechodziły. Rycerz psi miał jednak mężne serce...
W takie to rojowisko łudzi, psów, różnych domowych zwierząt dostał się nasz As, pies z Warszawy. Świat jego najbliższych bliźnich przedstawiały przy pałacu w Mączynie trzy wielkie czarne psy, z których każdy miał na piersiach biały kwiatek i białe palce u nóg, znaki należenia niezaprzeczenie do jednej rodziny. Puf, Pif i Paf byli synami matki Ledy, z rasy psów z góry św. Bernarda, i ojca Murata, doga.
Największego z nich, Pufa, służba dworska