Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

kładać po łóżkach, stołkach; gdy mu się podobało, mógł się wspiąć na tylnych łapach i pierwszą lepszą dziewczynę liznąć po twarzy. Swawolny, psuty pieszczoch, kiedy się wyrwał z garderoby, mniemał, że i na świecie wolno mu wyrabiać, co zechce. Częstokroć wypadał na dziedziniec z ogromną ochotą, żądzą psoty, a spotkawszy jaką nieznajomą kobietę, obrywał na niej spódnicę. Innym razem zdzierał żydom czapki z głowy, dziurawił chałaty, a nie, to się rzucał na stado indyk, rozpędzał je na cztery wiatry, podskubawszy jedną, drugą. Z krzykiem pierzchały przed nim kury, wzlatując na parkany, dachy, drzewa. Puf, Paf i Pif patrzyły z początku na taką rozpustę z niejakiem zdziwieniem, później porywał je szalony temperament Asa i od czasu do czasu brały także czynny udział w napastowaniu ludzi, trapieniu domowych zwierząt.
Kobiety, mające dozór nad kurnikiem i domowem gospodarstwem wogóle, poczęły niebawem sarkać, utrzymując, iż pies warszawski buntuje inne psy, a z tego powodu drób ma nadzwyczajnie ścieśnioną swobodę. Stąd to pomiędzy panią Pelagją, naczelną gospodynią śpiżarni i drobiu w Mączynie, a panną Florentyną, garderobianą, niegdyś serdecznemi przyjaciółkami, wybuchnęły bardzo przykre niesnaski: najprzód ostra wymiana słów w oczy, potem obustronne oczernianie się za oczy i otwarta wojna domowa, której odgłosy obijały się niejednokrotnie o uszy hrabiny i hrabiego. Zawiść ta doszła do szczytu, gdy As w przystępie wyuzdanej swawoli udusił najokazalszego indyka i najbardziej jajorodną kurę. Przypomniały mu się lekcje Olfąsa. Gorzej jeszcze, gdy nastąpiły również pełne znaczenia szkody w drobiu. I była taka chwila nawet, w której się zachwiało stanowisko wyżła przy dworze; sfery bowiem, ma-