Kiedy znowu przewinił któryś z rzekomych chłopców, nauczycielka zanosiła skargę do papy, a ten łajał Stasia czy Adasia, mniej więcej w takie słowa:
— Jakto, znowu dzisiaj nie umiecie rozmówek niemieckich?... Mademoiselle powiada, że żaden nie wie, co znaczy guten Morgen... Oj, wy, niedobre chłopcy! Straszne rzeczy nie wiedzieć, co znaczy guten Morgen! Doczekacie się tego, że którego dnia za karę nie pozwolę wam siedzieć przy stole.
Ujmowała się czem prędzej za synami mama i tak strofowała papę:
— Dlaczego ty, mój mężu, ciągle marudzisz na Stasia i Adasia? Czy nie widzisz, że to są dobre chłopcy, a tylko mademoiselle jest zła, nieznośna?
— Ja wiem — odpowiadał papa — że Staś i Adaś są bardzo dobre chłopcy, a mademoiselle jest zła i nieznośna; ale skoro się mademoiselle przede mną poskarżyła, oni ją muszą przeprosić... Gdzie ja będę szukał innej guwernantki?
Zdarzały się też wypadki, kiedy zniecierpliwiona Marysia kazała któremu psu stać w kącie za karę i łajała go, używając wyrazów takich samych, jakie słyszały z ust swojej nauczycielki:
— Siedzisz, jak bałwan, i ani się ruszysz! Jesteś podobna do cielęcia, które tylko beczeć umie!
To znowu wiodła swoich uczniów na przechadzkę, prowadząc z nimi konwersację niemiecką i powtarzając nieustannie:
— Męczę się dla waszego dobra, chcę wam dać rozum, a wy, głupcy, nie umiecie tego ocenić. Ach, życie mi już przy was zupełnie obrzydło!
Naturalnie, psy się ogromnie nudziły tą zabawą dzieci, ale okazywały taką samą cierpliwość i wytrzymałość, jak dzieci podczas lekcyj ze swemi guwernantkami. Gdy się jednak na dziedzińcu
Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.