ucieszy takie odkrycie. Z tego powstają potem przy dworze bajki, obmowa.
Więc panna Florentyna, osoba wcale już nie lekkomyślna, chociaż gorąco zakochana, dawała teraz Asowi ciągle do zrozumienia, że sobie bezwarunkowo nie życzy pozostawać z nim na tej stopie poufałości, na jakiej dotąd żyła. Nasz wyżeł z początku nie dowierzał zmianie, nie pojmował, czem sobie zasłużył na takie przejście garderobiany z czułości do wstrętu. Częstokroć wieczorem pobiegł do ogrodu za swą przyjaciółką, a odpędzany, przystawał na ścieżkach i z oddalenia spoglądał, jakgdyby chciał wyrozumieć przyczynę jej dziwnego postępowania.
Widział on, że po niejakim czasie nadchodził pan Wiktor z kwiatkiem w ręce, z kwiatkiem w dziurce od guzika, nadskakujący; i następnie ta para ludzi wśród szeptów zapuszczała się w głąb ogrodu. Pies zwolna pomykał za nimi jeszcze nieco dalej, ponieważ z tego, co dotąd spostrzegł, nie mógł żadnego zadawalającego wniosku wyprowadzić. Że atoli pan ogrodnik szedł z laską i często się oglądał, a doświadczenie życiowe nauczyło Asa, aby takim ludziom z laskami nigdy nie dowierzać, przeto instynkt zachowawczy brał zwykle górę i pies wracał do domu. Jeden jedyny raz tylko pozwolił się unieść uczuciu przywiązania psiego do panny Florentyny w przekonaniu, że jej zrobi bardzo miłą niespodziankę, gdy, nieoczekiwany, nagle przed nią wystąpi z gąszczu krzewów. Długo potem czuł swędzenie w tych miejscach na ciele, których wtedy dotknęła gibka trzcinka pana Wiktora. Ostatecznie wyżeł znienawidził ogrodnika, a rozczarował się względem garderobiany.
Wzgardzony w taki sposób, As czuł wyraźnie, że mu się w Mączynie grunt usuwa pod nogami, zwłaszcza, gdy po skończonych wakacjach i dzieci
Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.