Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

pod stertą i urobił sobie wcale wygodne gniazdo. Przez pewien czas posyłał w pola markotne spojrzenia, potem zaczął coraz częściej poziewać, zwinął się w kłębek, zestawił nos z ogonem i zasnął w poczuciu zupełnego bezpieczeństwa.
Folwark, na którym As obecnie przebywał, należał do hrabiego z Mączyna, a przez kilka lat zrzędu trzymał go w dzierżawie za tanie pieniądze jeden z bogatych chłopów miejscowych. W tym bieżącym roku pan hrabia odebrał majątek na siebie i zaprowadził tu gospodarstwo na własną rękę. Urodzaje były ogromne: już sam owies, złożony w stertach, obiecywał co najmniej trzykroć większe korzyści właścicielowi, aniżeli wynosił dotychczasowy dochód z dzierżawy. To też były dzierżawca nienawistnem okiem spoglądał na te obfite plony, które byłyby mu kieszeń porządnie napełniły pieniędzmi, gdyby się i w tym roku utrzymał przy dzierżawie folwarku. O, bardzo niedobre myśli przechodziły przez głowę chłopa! Już on nieraz wystawał pod temi stertami, obliczał sobie na pieniądze ich zawartość i zawsze odchodził stąd, mając duszę pełną goryczy. Spać mu nie dawała myśl, ile on to mógłby był zarobić, a nie zarobił!...
Dzisiaj, kiedy oto dąć zaczął silny jesienno-zimowy wicher, a świat się zamroczył straszliwą zawieją śnieżną, chłop coraz to wychodził z chałupy i zpodełba wpatrywał się czegoś w tę zawieruchę, kostrzewiącą strzechy, świszczącą, skrzypiącą, huczącą, jakgdyby się ziemia załamywała. Z wieczora wszystko, co żyło, uchodziło pod dach skwapliwie, tylko on wymknął się cichaczem, nacisnął czapkę na uszy i z rękoma w kieszeniach, chyłkiem po mroczku, dążył ku owym stertom, na które wicher zdawał się teraz wywierać całą swą wściekłość, wyszarpując je garściami.