stanowczo rozstrzygała kwestję, jak: „Kto pisze lepiej — Syrokomla czy Kraszewski?“ Obecnie wszystkie siostry wpadały w zdumienie i nie mogły odgadnąć, dlaczego As na widok książki w rękach Guty ze strachem krył się po kątach, trwożliwie pomrukując. Było to wspomnienie chłosty, otrzymanej od pana Albina za pogryzienie książki o układaniu wyżłów — wstręt, dający się łatwo usprawiedliwić.
Kiedy się tutaj zjawił Zabrzeski, As, przybrany w błękitną wstążkę z kokardą na szyi, siedział na kanapie między Lutą i Guta, a inne panny zbliżały się do niego nieustannie, głaskały rączkami, nazywały pieszczotliwie „Asiuniem“, o mało go nie całowały. Panu Albinowi natychmiast się przypomniały uwagi byłego nadleśnego o demoralizowaniu psów myśliwskich przez kobiety. Wyżeł też, ujrzawszy swego pana i wychowawcę, przypomniał sobie widać rozmaite z nim zatargi, gdyż w okamgnieniu się porwał z tego ogrójca rozkoszy i wskok dał nura pod kanapę.
Domyśliły się zapewne panny, że nieznajomy gość jest tym, którego posłańcy wypominali jako właściciela wyżła; Luta bowiem natychmiast oceniła trafnie przestrach Asiunia i szepnęła Gucie na ucho: — „To niezawodnie ten przywłaściciel, tyran!“ — Guta niebawem powtórzyła to samo na ucho Niucie i wieść się rozeszła.
Widok licznego grona kobiet uspokoił jakoś pana Albina, który w sposób wielce uprzejmy zaczął niebawem usprawiedliwiać swoje przybycie, a następnie uzasadniać prawa własności wyżła. Czyniąc to, spotkał się niejednokrotnie z pięknemi, wielkiemi i czarnemi oczyma Morusieńki. Umyślnie czy przypadkiem, najmłodsza z sióstr zajęła miejsce niedaleko okna, przez które pro-
Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.