Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

trzydziestu lat przywykłem sypiać po obiedzie, a te moje dziewczyny rozpieściły psa, swawolą z nim... Ah, gdybyś pan wiedział, jak to jest przykro nie mieć na starość spokojnego kącika!
Zabrzeski więc nalegał grzecznie, ażeby jego As przynajmniej w godzinach przedobiednich służył pannom za rozrywkę; ale stary się na to nie chciał zgodzić i odszedł.
Mało który z mężczyzn nie wie, co to jest opętanie przez piękne oczy. Nie myślimy opisywać tego stanu duszy, ponieważ każdy człowiek odczuwa go po swojemu. Pan Albin nosił czarne wielkie oczy w swoim mózgu i stamtąd patrzyły one nań nieustannie: widywał je w powietrzu, na niebie, na suficie, na swych białych, jak śnieg, mankietach, a nawet — kiedy zamknął oczy. Polowanie, lekcje z wyżłem, wszystko to wywietrzało mu z głowy pod wpływem owych oczu.
As, wyciągnięty pod stołem, śledził nieraz ruchy swego pana, jakgdyby się obawiał, czy znowu jakie warowanie i aportowanie nie wejdzie na porządek dzienny. Widząc atoli, iż pan głęboko o czemś się zamyśla, pies polował na przelatujące muchy, szczękając zębami. Czasem mu się tu sprzykrzyło, wyłaził wtedy z pod stołu, przeciągał się, ziewał i w braku towarzystwa do zabawy wymyślił sobie igraszkę, która polegała na obracaniu się wkółko i usiłowaniu schwycenia w zęby własnego ogona.

ROZDZIAŁ II.
Polowanie z wyżłem po ulicy. — Zatarg Asa z przekupką. — W której z trzech kocha się pan Albin? — Najserdeczniejsze kółko. — Szewc Kąskiewicz. — Żebrak Pyta. — Wyrok sądu i skutki jego. — Scena miłosna na ulicy. — Ryszard Lwie Serce. — Miłość także się sprzykrzy.

O wiele więcej, niż Zabrzeski, zajmował się teraz Asem służący Franciszek, który za każdą