Ostatecznie znalazł się As na Erywańskiej, gdzie obecnie zaszły rozmaite zmiany: rozszerzono mieszkanie, powiększono służbę.
— Tylko jedna kobieta przybyła do domu, a roboty ma człowiek dziesięć razy więcej! — mówił Franciszek, który też, ujrzawszy wyżła, powitał go splunięciem i temi słowy: — „Jeszcze ciebie tylko brakowało!“ — Pies zdawał się oddawna dobrze pojmować, że ani marzyć nie można o jakichś zażylszych stosunkach z tym służącym, starym dziwakiem; nigdy też nie dokładał najmniejszych usiłowań, nie poświęcił jednego merdnięcia ogonem, aby sobie zjednać Franciszka.
Zato pani Zabrzeska powitała Asa pieszczotami, pozwoliła mu lizać swą rączkę, leżeć u nóg swoich, dawała mu cukru. Świeżo przyjęta do usług dziewczyna Rózia, widząc, że do serca pani przez psa trafić można, tak przywiązała Asa do swej spódniczki, iż dzielił on czas między nią a panią i dzięki tym względom prowadził życie dostatnie. Pan Albin znajdował się w tym okresie małżeńskim, w którym mąż od czasu do czasu powiada sobie: — „Trzeba nieuchronnie, choć na jakie dwie godziny codziennie, uciec od tego domowego szczęścia“. — Atoli skrępowany, oprzędzony złotą i jedwabną siatką miłości, używał tego spokojnego domowego życia, co to herbata, obiad, przechadzka, teatr, nawet czytanie Kurjera — wszystko wspólnie z małżonką. Już był na drodze stanowczego porozumienia się w tym przedmiocie
Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IV
Mąż chce uciec od szczęścia. — Polowanie. — Deska zbawienia. – Żony są łatwowierne. — Stronnictwo żony i stronnictwo męża. — Przechadzka w Łazienkach. — W czasie deszczu na Patelni. — Nieprzyjaciele mężów i nieprzyjaciółki żony. — Zatarg małżeński. — Ogród zoologiczny podług Franciszka. — Rurkiewicz i pan Iwiński. — Zwierzęta i bard dzikich. — Zgon Rurkiewicza.