Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

wypadków roku strasznego, a przeto nie daje się zapisać na karbach sławy bezuchego zająca. Słusznie, czy nie słusznie, milczy się o takim, któremu natura dała nogi za oręż, a kundle go zjadły. Któżby chciał sławić filozofa, pokonanego rozumowaniem przez osła? Co bywa.
Do zimy wyzdrowiał szarak, zabliźniły mu się rany, zadane przez Teterę; ale nie na tem koniec ciężkich przygód roku strasznego.