Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Filipa, zawsze powtarzał: „A gdzie są dowody?“ Umysły, skłonne do idealizmu z przymieszką pesymizmu i skłonne do analizy, poszukiwały dowodów, wymaganych przez ogrodnika, i znajdowały mniej więcej dostateczne, stosując metodę obserwacyi, doświadczenia. Całą sprawę sformułował pisarz prowentowy, wnioskując z ogółu o szczególe: „Każdy służący pijany chce wobec swego pana, czy też rządcy, udawać trzeźwego... No to i szafarz!“
Powstały dwa wrogie stronnictwa: jedno dowodziło, że szafarz upija się zwyczajną gorzałką, a usiłuje przedstawiać się jako trzeźwy, ponieważ jest obłudny; drugie głosiło, że szafarz pija tylko szałwię, miętę i waleryanę, ponieważ jest chory jednocześnie na piersi, żołądek i serce, co również czyni go sztywnym, zamyślonym ponuro, nieszczęśliwym. Jeden tylko Chylecki, felczer nadworny, nie przechylał się na żadną stronę, a pytany nieraz o zdanie, odpowiadał: „Leczę go! Doktór nie zdradza sekretu choroby tak samo, jak spowiednik — grzechów.“ Powszechnie szanowano to przekonanie ze względu, że bywają grzechy śmiertelne i śmiertelne choroby.
Trzeba przyznać, że zamyślone oczy pana Kacpra miały nieraz ów błędny, nieruchomy wygląd, jak u pijanego. Pomijając sztywność i postawę pełną godności, cóż znaczyła fioleto-