Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Dzielny przez strach, ucieczkę, musiał sprostać wilkom, lisom, psom, człowiekowi — być bohaterem w swoim rodzaju, jeśli się tak wolno wyrażać o zwierzęciu. Talent osobnika, rycerza spraw gatunku, miał tu pierwszorzędne znaczenie. Niebezpieczeństwa życiowe zewsząd otaczały zająca; ale ich stopień nie zawsze był jednakowy. Strach w połączeniu z głodem doprowadzał go nieraz do ostateczności i z takich dwóch czynników powstała energia rozpaczy, która wiodła do ocalenia. Zwierzę, oskoczone przez groźne niebezpieczeństwa, ma do wyboru „albo, albo“ Śmierci nie wybierał nigdy, ocalał i wtedy, kiedy bywało „raz kozie śmierć, wóz albo przewóz“. Tonący chwytał się brzytwy, wypływał. Ponieważ dzień w dzień tak żył i cały wychodził, przeto podtrzymywał na świecie sztandar dzielności, złożył niezbity dowód, że nie sama tylko siła zwycięża.
Toż on miał przeciw sobie ludzi i musiał walczyć z różnymi ich wynalazkami. A cóż znaczy zwierzę dzikie, roślinożerne, wobec tak możnego pana, który opływa w dostatki, a do szczęścia jeszcze mu potrzeba mięsa zajęczego?
Oprócz człowieka, godziły nam zawzięcie zwierzęta: uosabiające chytrość, srogość, natarczywe i obdarzone straszliwym orężem, nadzwyczajną, jak na zająca, siłą. Żyjże tu, wyżyj!
Doprawdy, godzien podziwu jest szarak, gdy się wytrwale temu wszystkiemu opiera —