Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.

Niedźwiedź wlazł i kiedy się już położył, zając mrugnął na chłopa:
— Powyjmuj prędko drągi i soszki!
Chłop tak zrobił, a niedźwiedź zaraz jęknął, stęknął, prosił:
— Ulżyjcie, bo mię ta kłoda zgniecie!
Zajączek mu zaś odpowie:
— Teraz jest tak, jak z początku było: żaden z was obu drugiemu nic nie winien. Niema na świecie wdzięczności, a sprawiedliwość na ciebie oto spadła!
Potem się zwrócił do Maćka i rzecze:
— Umykaj żwawo do domu! Chwal Boga, nie czyń źle nikomu, a wdzięczność i sprawiedliwość miej w sercu, choćbyś tylko taki sam jeden był na świecie!

KONIEC.