Strona:Adolf Klęsk - Bolesne strony erotycznego życia kobiety.djvu/107

Ta strona została przepisana.

kiedy jest matką. Ja niestety nią nigdy nie byłam, a jednak pragnę tego całą duszą, marzę o tem w snach i na jawie, a dziecko byłoby dla mnie wszystkiem, wypełniłoby moje szare życie i byłoby dla mnie lepszem i skuteczniejszem lekarstwem jak wasze bromy i walerjany.
— Przepraszam — rzekłem w końcu — pozwoli i mnie pani przyjść do słowa. Poglądy pani na temperament kobiety są bardzo trafne, ale muszę też stanąć nieco i w obronie mężczyzn.
Nie przeczę, że często źle rozumiemy i odczuwamy kobiety, ale też często one właśnie są temu winne. Czyż nie mylą one nas ciągle swoją kokieterją, swą mięszaniną skromności i bezwstydu, swą naturą naiwnego dziecka, okraszoną nieraz wyrafinowaniem? Żądacie od nas byśmy was zawsze rozumieli, byśmy trafiali w odpowiednie chwile, a same nam to utrudniacie, zmieniając się ciągle jak kameleon...
— O pozwól pan, że mu przerwę, więc chcielibyście, byśmy zawsze były jednakie?
Zaraz nazwalibyście nas nudnemi jak lukrecja lub głupiemi kurami domowemi. Przecież pociągają was kobiety najwięcej zmienne, kapryśne i zmienne. Gdy która z nas zrzuci tę maskę, to przestaje was zaraz interesować, przestaje być dla was zagadką, zaczyna was nudzić i szukacie innej, więcej interesującej. Wy sami stwarzacie w nas histerję, stwarzacie ją na każdem kroku — nie lubicie gdy jesteśmy zbyt szczere, otwarte i wam oddane, tak, jak was znowu gniewa, gdy zamykamy się w sobie, złości was to, że nie bawią nas wasze tłuste dowcipy lub anegdoty, jesteście zagniewani gdy wydajemy dużo pieniędzy na stroje, lecz pogardzacie nami gdy się skromnie ubieramy. Mimo ciągłych zapewnień o tem, jakże macie mało dla nas szacunku! Wszakże sam Kant powiedział, że tezą kobiet jest: „Chociaż nas mężczyźni wewnętrznie nie szanują, to zato zmuszamy ich aby nas kochali.“