a tęsknota i miłość beznadziejna wywołuje nieraz opiewane przez poetów „usychanie z tęsknoty“:
Odkąd zniknęłaś jak sen jakiś złoty,
Omdlewam z żalu — usycham z tęsknoty.
Słowacki w Szwajcarji.)
Sama rozkosz miłosna polega na afekcie wyczerpującym nadzwyczaj silnie organizm przez wydalanie najlepszych soków tegoż, co w następstwie wywołuje opisywane często potem uczucie przygnębienia, smutku, które uważają niektórzy jako instynktowne odczuwanie śmierci.
Idealna miłość nietylko że nie jest wolna od cierpień, ale często właśnie z nich się składa. Młodzieniec wzdychający do swej ukochanej, pragnie nieraz tylko jednego jej spojrzenia i uśmiechu, gotów potem zaraz umrzeć, a w przysięgach naszych twierdzimy, że „kochamy nad życie“...
W razie gdy dwoje kochających się ludzi z powodu przeszkód nie może się połączyć, postanawiają nieraz odebrać sobie życie, uważając samobójstwo za jedyną możność połączenia się na wieki.
Tak więc miłość, ten dar bogów, ta cudna lecz straszna idylla, która słodzi nam smutki i wypogadza szare dni życia, jest zarazem strasznem misterjum, które wprowadza nas wprawdzie w cudną krainę czarów, lecz wzamian bierze krew naszą serdeczną a rwąc duszę w niebiańskich drganiach rozkoszy, rzuca potem zgnębione i niezdolne do życia ciało pod swe stopy.
I ciągle widzimy całe zastępy ludzi, którym miłość złamała życie, zniechęciła do świata, a niema gazety, w której by się nie czytało: przyczyną samobójstwa była zawiedziona miłość.
Człowiek upojony miłością zapomina, jak upojony narkotykiem, o wszystkiem, często miłość zaślepia, a dla osoby ukochanej każdy gotów jest poświęcić