na polecenie rodziców, lub zmuszona losem, wychodzi zamąż za mężczyznę, którego całkiem nie zna i który dla niej zupełnie jest nie odpowiedni, bo nie potrafi w niej wzbudzić ognia miłości ani rozpalić zmysłów, a co nie rzadko bywa, tylko wszystko w niej gasi i budzi do siebie wstręt fizyczny! I ta młoda kobieta żyje potem ciągle w pragnieniu tej gorącej miłości, którą widzi u innych, o której wciąż czyta lub widzi ją na obrazach. Cóż też dziwnego, że naraz poznaje mężczyznę dla siebie odpowiedniego, który nawet nie starając się o to i bez jej wiedzy wzbudza w niej silny wstrząs i jakaś siła magnetyczna zaczyna tę kobietę ciągnąć ku temu mężczyźnie, bo czuje ona podświadomie, że ten tylko potrafi ją porwać w cudną krainę szału miłości, dać jej zadowolenie i szczęście zupełne!
Dlatego też tyle jest małżeństw zimnych, obojętnych, tyle kobiet nieszczęśliwych, nie rozbudzonych i nie zrozumianych, a wreszcie tyle zdrad małżeńskich i tragedji życia!
Ze względu na świat, wiele małżeństw pozornie żyje ze sobą dobrze, tymczasem jednak mąż ma miłostki na wszystkie strony, a samotna żona szuka sobie pocieszyciela, a znalazłszy go, przywiązuje się do niego, bo jest w gruncie rzeczy uczciwą i moralną, nie chce zmieniać kochanków jak rękawiczki.
I ten mąż, który kala się codzień w moralnym brudzie życia, rzuca jej pewnego poranku takie zdanie w oczy: i ty twierdzisz, że jesteś odemnie moralniejszą? Nie przeczę, że mam kochanki, ale żadnej nie oddaję serca, do żadnej się nie przywiązuję, a każdy flirt, jak prędko u mnie przyszedł — tak prędko przemija. Ty zaś oddałaś się całem sercem innemu i zerwałaś zupełnie związek małżeński! Ja każdej chwili mogę nie mieć żadnej kobiety, a ty masz zawsze i stale w sercu prócz mnie, a raczej zamiast mnie Jego!