Strona:Adolf Klęsk - Bolesne strony erotycznego życia kobiety.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

— Janku, ciągle podziwiać cię muszę, że miałeś jednak siłę i odwagę dokonać na mnie tak ciężkiej operacji, że nie zadrżała ci ręka, gdy miałeś otworzyć me ciało, powiedz mi, jak pogodziłeś w sobie te dwa uczucia i stany?
— Stefo, wierz mi, że to co przeszedłem, nie da się opisać. Innego wyjścia dla nas nie było, musiałem cię ratować sam. Było to z mej strony może szaleństwo, lecz miałem plan gotowy — gdybym był cię nie uratował i gdyby operacja się nie udała, nie byłabyś odeszła z tego świata sama, rewolwer miałem w pogotowiu...
— Nie mów tak, Janku, przecież ja ci wierzyłam, byłam pewna, że mnie uratujesz, żadnemu lekarzowi nie zawierzyłabym życia jak tobie i przyznam ci się — tu przysunęła się do mnie tkliwie — widziałem przed operacją ciągle w tobie tylko lekarza a nie męża. Wstyd mnie to powiedzieć — ale ile razy całowałeś mnie i drżałeś, to wątpiłam w ciebie i bałam się, lecz gdy stanąłeś nademną spokojnie, ze stanowczym błyskiem w oczach, rzekłeś stalowym głosem do lekarza: proszę zaczynać narkozę, wzbudziłeś we mnie takie zaufanie i pewność, że zasnęłam spokojnie i z uśmiechem na ustach. Gdy się obudziłam, to znowu zaczęłam być trochę niespokojną, bo byłeś znowu zdenerwowany, drżący i niepewny siebie. Lecz zaraz, skoro się tylko na coś poskarżyłam, to budził się w tobie zimny i stanowczy operator, a gdy mówiłeś do mnie twardym głosem: proszę leżeć spokojnie, nie wolno się poruszać, zaręczam Ci, że wszystko jest w porządku, to słowa twe były dla mnie milsze niż słodkie słowa pieszczoty, z którymi się zwracałeś jako mąż...
Wtedy zrozumiałem dopiero, jak mylnie nieraz publiczność ocenia tak zwane „serce“ u lekarza. Co chwila przecież się mówi: ach, lekarze zobojętniają się na wszystko, żaden z nich niema serca!
Wszak tu moja własna żona dała najlepszy dowód,

27