osoby, która przez to w pewnych chwilach może jako taka być dla nas przykrą i niemiłą. Kochamy właściwie wtedy sami swój typ ukochany, a osoba owa jest jakby tylko pomocnem narzędziem. Przychodzą wtedy chwile, że jasno zdajemy sobie sprawę, że osoba ta jest właściwie dla nas obcą, nie naszą, nie godną nieraz głębokiego uczucia i wtedy możemy jej nienawidzić jako czegoś, co jest przyczyną ciągłej naszej udręki, cierpień, rozgoryczeń i smutku.
I w takich chwilach przychodzą czasem straszne myśli kochającemu do głowy a z rozpaczy i w uniesieniu lub zazdrości może on nawet zabić ową istotę, by potem zaraz popaść w beznadziejną rozpacz i wić się z bólu u zimnych zwłok swej ofiary. Spinoza w swej etyce mówi słusznie: „Gdy ktoś zaczyna nienawidzić to co kochał głęboko, to nienawiść ta jest znacznie wtedy większą, jak do rzeczy przedtem dla niego obojętnej.“
Jak wspominaliśmy, może znów miłość odnosić się głównie tylko do drugiej osoby a w nas samych mieć tylko mały refleks. Ten rodzaj miłości ma podkład wybitnie zmysłowy i często po zaspokojeniu chwilowo przygasa.
Nie mają więc racji ci, co twierdzą, że każda miłość to zmysły, nie mają też racji ci, co dopatrują się w miłości tylko idealnego uczucia. Prawdziwa i głęboka miłość potrzebuje bowiem obu tych składników, to znaczy: trzeba kochać w sobie idealnie, a poza sobą zmysłowo.
Gdy cały gmach wybudowany z cudnych marzeń miłości runie, to w duszy powstaje pustka, która musi być czemś wypełniona. Rodzi się więc tęsknota i rozpacz zwolna się uspakajająca, albo też następuje gwałtowna reakcja w postaci żalu do danej istoty złączonego z nienawiścią. Miłość jest ślepą, kochamy często nie daną osobę, lecz nasz typ, a w zaślepieniu nie widzimy wad ukochanej istoty choć naokoło nas