Powstałem, by się pożegnać — uścisnęliśmy sobie dłonie, a pacjent mój rzekł na pożegnanie:
— Tak, panie doktorze, czasem trzeba przejść małego bzika, by zacząć potem myśleć dobrze!
Na szczęście obecnie zaczyna coraz to więcej znikać z powierzchni specjalny typ młodej kobiety, zwany: panną na wydaniu. W dawniejszych czasach przypuszczano, że właściwym i jedynym celem kobiety jest to, by wyszła zamąż i dlatego wszystkie dążności kierowały się tylko w tym celu i sądzono, że młoda, zwłaszcza przystojna panna, nie może i nie powinna się niczem innem zajmować, gdyż mogłoby to jej karjerze małżeńskiej zaszkodzić. W pewnych i to nie rzadkich wypadkach prowadziło to do rozmaitych poprostu absurdów.
Już samo wychowanie takiej panny było nienormalnem a dążyło tylko do tego, by była lub wydawała się piękną i działała na mężczyzn, z drugiej znów strony krępowano ją na każdym kroku i nie pozwolono jej nic czynić samodzielnie a nawet wychodzić samej bez matki lub starszej osoby. Również wykształcenie takiej panny pozostawiało wiele do życzenia, było powierzchowne, umiała ona wszystkiego po trochu a właściwie gruntownie nic. Prawie każda z obowiązku musiała się uczyć muzyki bez względu na to, czy miała słuch i uzdolnienie, ewentualnie zamiast tego próbowano ją kształcić co najwyżej w malarstwie lub sztuce stosowanej, albo też w bezużytecznych zresztą robótkach ręcznych. Rodzice, chcąc taką pannę jak najprędzej wydać zamąż i dać jej sposobność znalezienia kawalera, żyli