Nie jest wcale moim zamiarem roztaczać obrazu grozy przed oczami moich czytelników, jestem bowiem lekarzem i zawód mój dąży właśnie do tego, by złemu zaradzać a nie przez rozdmuchiwanie tlejącego płomyka, podsycać jeszcze ogień. Stykając się jako operator na wojnie z ludźmi w chwilach wymagających od nich największej energji i stanowczości, poczyniłem pewne spostrzeżenia a wyrazem ich są niniejsze uwagi.
Jako pierwszy punkt postawić musimy tu sobie zaraz pytanie: Czy ludzie obecnie mają słabsze (jak się potocznie mówi) nerwy niż dawniej czy nie?
Powszechnie twierdzi się że tak, ja jednak sądzę że nie. Nie ulega wątpliwości, że mamy obecnie więcej ludzi tak zwanych nerwowych, zwiększa się trochę ilość chorób umysłowych, mnożą się samobójstwa i czyny rozpaczy, lecz postępy te są stosunkowo znikome w porównaniu ze znacznem zwiększaniem się zgubnych wpływów obecnych czasów, co dowodzi, że mimo tego nasze nerwy są jeszcze silne i odporne, jeżeli tak stosunkowo dzielnie opierają się tym szkodliwościom.
Weźmy na przykład grozę minionej wojny światowej. Mimo tego, że miljony ludzi przechodziły podczas niej straszne chwile, jakże stosunkowo nie wielu przypłaciło to zboczeniem umysłowem lub cięższem schorzeniem nerwów, a naodwrót, nie brak spostrzeżeń, że właśnie wielu neurasteników wyleczyło się radykalnie ze swoich cierpień w rowach strzeleckich.
Drugiem pytaniem, które sobie na początku postawić jeszcze musimy, jest: Czy występujące obecnie osłabienia i choroby nerwowe są częstsze jak dawniej, czy przebiegają ciężej, czy zjawiają się jakie nowe ich formy świadczące o osłabieniu naszego systemu nerwowego i czy ludzie okazują obecnie jakie cięższe oznaki tak zwanego zwyrodnienia?