Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

nywał dawno już w klinice, tu w tych złych dla aseptyki warunkach. Lecz jakiś głos rzekł mu: już zdecydowane, wstań i rób, co do ciebie należy!
Zerwał się niemal z fotelu, gorączkowo przygotował instrumenta i opatrunki i właśnie kończył, gdy zjawili się koledzy. I oni zbadali chorą i konsyljum orzekło, że chodzi tu o pęknięcie ciąży pozamacicznej.
W twarzy ich widział pewne zakłopotanie ale nie zważając na to poszedł po pacjentkę.
Ucałował ją czule, wziął w ramiona jak dziecko a onatuliła się do niego drżąca a swemi blademi wargami przyciskała się do twarzy i szeptała ciągle: Janku, ja ci tak wierzę!
Położył ją na stole, nachylił się nad nią, złożył jeszcze ostatni pocałunek na jej czole jako mąż — nagle się wyprężył, błysk zaświecił w jego oczach, zbudził się w nim lekarz i głosem już stanowczym i pewnym powiedział: proszę kolegi zaczynać narkozę!
Rozpoczęła się operacja — właśnie miał prowadzić cięcie i mimowoli dreszcz go przebiegł, zwłaszcza, że kolega asystujący odezwał się wtedy zupełnie nie w porę: podziwiam kolegę, że ma odwagę operować własną żonę!
Teraz nie pora o tem rozprawiać — odburknął twardo i ręką już całkiem pewną poprowadził cięcie, Z jamy brzusznej zaczęła buchać krew i była chwila, że Sorański zaczął strasznie wątpić w siebie, czy da sobie rady, czy zorjentuje się w sytuacji, popatrzył mimowoli na twarz uśpionej i ujrzał tylko jakby łagodny uśmiech jej lubej twarzyczki.